PiS-owska reforma mediów publicznych, które zmienią się w media narodowe, coraz bliżej. Politycy z prezydentem na czele będą powoływać Radę Mediów Narodowych, która następnie będzie wybierała nowe władze mediów publicznych. Za polityczne media narodowe zapłaci każdy Polak.
PiS, który obecnie rządzi Polską, od lat twierdzi, że media publiczne manipulują opinią publiczną. By dbać o "rzetelną i obiektywną informację", którą zapowiedziała panie premier w expose, nowa władza planuje tzw. skok na media. I wiele wskazuje, że nastąpi to już po nowym roku. Krzysztof Czabański, pełnomocnik rządu ds. reformy mediów publicznych zapowiedział na antenie Telewizji Republika, że projekt reformy mediów publicznych trafi do parlamentu w grudniu lub w styczniu.
Nowa władze mediów publicznych wybiorą politycy. - Będzie stworzona na wzór KRRiT Rada Mediów Narodowych. Chcę podkreślić, że te media po przekształceniach będą się nazywać mediami narodowymi. Rada będziestworzona przez Sejm, Senat i Prezydenta. Ta Rada będzie wybierać poszczególnych szefów i będzie ich rozliczać z realizacji misji. Przy pomocy społecznych rad programowych, które będą przy każdym z tych poszczególnych mediów łącznie z regionalnymi. One będą spełniać bardzo mocną rolę. O wiele mocniejszą niż obecne rady programowe - zapowiedział Czabański.
To jednak nie koniec zmian. PiS chce rozszerzyć misję mediów publicznych. - My ją jeszcze doprecyzujemy i wzmocnimy pewnymi elementami jak polityka historyczna, żeby to było wprost napisane, że obowiązkiem mediów publicznych jest bronić polskiej racji stanu, pokazywać ją, bronić dobrego imienia Polski na świecie, czy prowadzić politykę edukacyjną i historyczną w tym wymiarze - zapowiedział na antenie TV Republika Czabański.
By spełnić wszystkie medialne założenia PiS-u, nowa władza musi zadbać o dobre finanse. - Jak media będą miały pieniądze, to może przestaną robić program nieraz o wątpliwej jakości, ale będą miały ofertę dobrą dla widza. Jeżeli będziemy płacić abonament powszechnie, a projekt zakłada pewne formy poboru, który zapewnia tą powszechność, to dostaniemy produkt na dobrym poziomie - zapowiada Czabański.
Jak podaje PAP, zanim nowa władza zasiądzie za sterami mediów publicznych już w przyszłym tygodniu do zarządów i Rad Nadzorczych publicznych mediów zostanie wysłane pismo, którego celem będzie przestrzeżenie ich przed działaniem na szkodę spółek. Jak wyjaśnia Czabański, chodzi o to, by władze nie zawierały kontraktów bardzo korzystnych dla jakichś podmiotów, ale na szkodę spółki.
Nowa władze mediów publicznych wybiorą politycy. - Będzie stworzona na wzór KRRiT Rada Mediów Narodowych. Chcę podkreślić, że te media po przekształceniach będą się nazywać mediami narodowymi. Rada będziestworzona przez Sejm, Senat i Prezydenta. Ta Rada będzie wybierać poszczególnych szefów i będzie ich rozliczać z realizacji misji. Przy pomocy społecznych rad programowych, które będą przy każdym z tych poszczególnych mediów łącznie z regionalnymi. One będą spełniać bardzo mocną rolę. O wiele mocniejszą niż obecne rady programowe - zapowiedział Czabański.
To jednak nie koniec zmian. PiS chce rozszerzyć misję mediów publicznych. - My ją jeszcze doprecyzujemy i wzmocnimy pewnymi elementami jak polityka historyczna, żeby to było wprost napisane, że obowiązkiem mediów publicznych jest bronić polskiej racji stanu, pokazywać ją, bronić dobrego imienia Polski na świecie, czy prowadzić politykę edukacyjną i historyczną w tym wymiarze - zapowiedział na antenie TV Republika Czabański.
By spełnić wszystkie medialne założenia PiS-u, nowa władza musi zadbać o dobre finanse. - Jak media będą miały pieniądze, to może przestaną robić program nieraz o wątpliwej jakości, ale będą miały ofertę dobrą dla widza. Jeżeli będziemy płacić abonament powszechnie, a projekt zakłada pewne formy poboru, który zapewnia tą powszechność, to dostaniemy produkt na dobrym poziomie - zapowiada Czabański.
Jak podaje PAP, zanim nowa władza zasiądzie za sterami mediów publicznych już w przyszłym tygodniu do zarządów i Rad Nadzorczych publicznych mediów zostanie wysłane pismo, którego celem będzie przestrzeżenie ich przed działaniem na szkodę spółek. Jak wyjaśnia Czabański, chodzi o to, by władze nie zawierały kontraktów bardzo korzystnych dla jakichś podmiotów, ale na szkodę spółki.